..
- [T.I.], no! Ubierz tą sukienkę! - mama wcisnęła mi w rękę wieszak z różową, gładką sukienką.
- Grr... mamo! To COŚ jest krótkie i różowe!
- Dziecko, raz w roku nie możesz się ładnie ubrać? !
- Tej na pewno nie ubiorę. - powiedziałam i odłożyłam sukienkę na stertę innych, które moim zdaniem nie nadawały się na wyjście.
- A ta? - spytała zrezygnowana mama.
Podała mi białą sukienkę z koronki.
- Hmm... - sięgnęłam po wieszak.
Spojrzałam kątem oka na mamę, która wpatrywała się we mnie z nadzieją, że w końcu wybiorę jakąś sukienkę.
- Może być. - powiedziałam z uśmiechem, stając przed lustrem.
Mama westchnęła i z wyrazem ulgi na twarzy wyszła z pokoju. Przymierzyłam więc sukienkę, jak się okazało, pasowała idealnie. Podeszłam do szafy, aby wybrać buty. Hmmm... Czerwone na obcasie, czarne lakierki czy beżowe sandałki? Ale ja mam problemy... W końcu zdecydowałam, że ubiorę czarne lakierki na płaskim obcasie, z przodu ozdobione kokardką. Dobrałam do tego czarne kolczyki przypominające perełki. Pomalowałam usta jasnoróżowym błyszczykiem, a moje niebieskie oczy stały się piękniejsze dzięki maskarze. Zdecydowałam, że wezmę małą, czarno-białą kopertówkę. Wyciągnęłam z szafy czarne bolerko i wzięłam do ręki swój telefon. Zeszłam na dół, a po drodze wysłałam SMS do przyjaciółki.
- No, nareszcie! - wykrzyknął tata, kiedy wyszłam do przedpokoju.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedziała mama z uśmiechem na twarzy.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do celu. Po dwudziestu minutach zatrzymaliśmy się przed ogromnym domem mojej babci. Podeszliśmy do drzwi i zadzwoniliśmy. Sekundę później w drzwiach stanęła uradowana babcia. Witała się z każdym po kolei, ściskając i całując. Wręczyłam jej ogromny bukiet kwiatów, które ubóstwiała nad życie - herbacianych róż. Poszliśmy za babcią do jadalni i usiedliśmy do stołu. Mama usiadła koło swojej siostry Jane, a tata wybrał miejsce obok wujka Taylora. Przy stole zostały dwa miejsca: jedno na honorowym miejscu stołu, czyli dla solenizantki, która aktualnie krzątała się po kuchni; i drugie między ciocią Jane i jakimś chłopakiem. Odsunęłam krzesło i usiadłam a chłopak podniósł wzrok na mnie i szeroko się uśmiechnął.
- Hej. Jestem Liam. - przedstawił się i podał mi swoją dłoń.
- Cześć. Jestem [T.I.]. - uścisnęłam dłoń bruneta.
Patrzył na mnie przez chwilę, sądzę że chciał nawiązać rozmowę, ale po chwili zaniechał tego i wbił wzrok w swój talerz. W pokoju dało się słyszeć rozmowy wszystkich ze wszystkimi na przeróżne tematy. Chwilę później do pokoju weszło młode małżeństwo z rocznym dzieckiem na rękach. Ucieszyłam się gdy w młodej mamie rozpoznałam moją siostrę Jay. Przywitałam się z nią i zrobiłam śmieszną minkę do Emily.
- Nareszcie widzę swoją siostrzenicę. - uśmiechnęłam się do małej.
- Emily chyba też się cieszy, że nareszcie widzi swoją ciocię. - odwzajemniła uśmiech Jay.
- A jak się mieszka w centrum Liver... - chciałam zapytać Jay, ale naszą rozmowę przerwała babcia.
Weszła do pokoju, niosąc wielki czekoladowy tort. Babcia Mary postawiła go na stole, a wszyscy wstali i zaczęliśmy śpiewać 'sto lat' dla babci. Miło było widzieć tak bardzo radosną babcię, pełną energii mimo wieku. Wznieśliśmy toast, a później babcia Mary wzięła się za krojenie tortu. Każdy dostał spory kawałek przepysznego, czekoladowego tortu. Przy jedzeniu podsłuchiwałam i wyłapywałam fragmenty rozmów dorosłych. Dowiedziałam się, że ciocia Katherina jest w ciąży i planuje ślub z Ronem, Harriet kupiła papugę i w nocy nie może spać, a wujek John codziennie rano biega dla zdrowia. Kiedy zjadłam tort i w końcu znudziło mi się podsłuchiwanie, podniosłam głowę znad stołu i zerknęłam w moją prawą stronę. Ten cały Liam patrzył się na mnie, a kiedy uświadomił sobie, że go na tym przyłapałam, uśmiechnął się i szybko odwrócił głowę.
____________________________________________________________
Jak tam wakacje? :-)
Hope you like it!
Popsuł mi się komputer i teraz Piszę wszystko na tablecie ;/
W środę wyjeżdżam ale chyba będę miała internet ^^
Tusia ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz