Obudziłam się zmęczona, czyli nic nowego. Ostatnio śpię nie dlatego, żeby wypocząć i zregenerować siły, ale dlatego, że chcę mieć opinię człowieka...
Nie rozumiesz mnie, prawda? Nie martw się, ja siebie też nie rozumiem.
Śpię dla pozorów. Inaczej pojawiłabym się na okładce kolejnej gazety z krzyczącym nagłówkiem: 'Czy nowa dziewczyna Louis'a Tomlinson'a jest wilkołakiem?'
Już wyjaśniam, że wcale nie jestem jego dziewczyną. Owszem, rozstał się z Eleonor ale nie szuka dziewczyny. Widzę jak jego serce krwawi. Nieszczęśliwa miłość... Natomiast ja jestem jego starą, dobrą przyjaciółką, ale zanim wyjechali w trasę można było zobaczyć mnie z Lou. Całymi dniami chodziłam z nim po sklepach... uwierz, że takiego zakupoholika nigdy nie widziałaś.
Ech... Całymi nocami płaczę. Głównie z samotności. Chłopcy wyjechali w trasę a najbliższa przyjaciółka zrzuciła mnie na drugi plan. Najważniejszy był teraz jej chłopak.
Całymi dniami siedzę i wpatruję się albo w żółwia od Liama, który powolnie goni własne, pływające po akwarium, jedzenie albo obserwuję jak kot Harrego wygrzewa się na parapecie.
Nudzi mnie monotonia. Stała, niezmieniająca się monotonia mojego życia.
Z chłopcami kontaktuję się prawie codziennie, ale rozmowy przez relefon czy internet to nie to samo, co na żywo. Muszę przyznać, że te rozmowy stają się rutyną, zwyczajną częścią dnia. Szczerze przyznam, że nie mam za bardzo o czym z nimi rozmawiać. Ciągle te same pytania: jak się czują, gdzie aktualnie są i takie pierdoły jak pogoda. Na wymianę zdań mamy zazwyczaj pięć - dziesięć minut.
Tak jest i dziś.
Załączam komputer i z niecierpliwością czekam na komunikat 'Louis Tomlinson jest dostępny.' Czekam i czekam... aż wreszcie się doczekuję. Wyświetla się komunikat a sekundę później kolejna informacja 'połączenie przychodzące od Louis Tomlinson.' . Och, jak uwielbiam te dwa zdania... ubóstwiam je nad życie.
- Hej [T.I.]! - wykrzykuje Harry radośnie, na co Liam klepie przyjaciela w ramię.
- Hej chłopcy. Co u was? - pytam lecz nie tak entuzjastycznie jak Harold.
- Świetnie! Właśnie jesteśmy w Barcelonie! - wykrzkuje Hazza.
Dobrze, że chociaż ich rozpiera radość...
-Tutaj jest tak strasznie gorąco! - wzdycha teatralnie Zayn.
- Przeżyjesz. - próbuję pocieszyć mulata.
- Ejejejejeje! Coś ty taką nie w sosie? - pyta Harry.
- Zdaje ci się. - próbuję go zbyć.
- Tak? - niedowierza mi.
- Tak. Jest idealnie. - mówię i czuję jak do moich oczu napływają łzy.
- [T.I.] nie kłam. - mówi Zayn.
- Jesteś jak Zayn...- stwierdza Liam.
Zayn słysząc słowa przyjaciela odwraca się do niego i zabija go wzrokiem.
- Patrząc na ciebie można stwierdzić, że kłamiesz. - kończy swoją wypowiedź Liaś.
Zayn ponownie rzuca mu złowrogie spojrzenie i delikatnie dla jaj, policzkuje bruneta. Wszyscy zaczynają się głośno śmiać.
- Co robicie, chłopaki? - słyszę głos po drugiej stronie ekranu. Czy to Louis?!
- Gadamy z [T.I.]! - wykrzykuje radośnie Harry.
- Ach... - mina Lou żednie, gdy dostrzega mnie na ekranie.
- Cześć. - witam się z nowo przybyłym.
- Hej... - Louis patrzy na chłopców i coś do nich szepce.
Zayn i Liam wstają i wychodzą. Niall zabiera swój kawałek pizzy i wychodzi za kolegami. Harry siedzi i wydaje się jakby nie oddychał. Louis coś do niego mówi i widać, że jest zły: na czole pojawiła się zmarszczka, a jego pięści są zaciśnięte. Harry kręci przecząco głową, na co Tommo reaguje jakimś komentarzem przez zaciśnięte zęby. Harold podnosi ręce w geście kapitulacji i wychodzi. Przed kamerą siada Lou.
_____________________________________________________
Wiem, że w niektórych miejscach jest niejasno, ale w kolejnym parcie wszystko się wyjaśni ;)
Wiem też, że wakacje ale nie jestem w domu tylko w szpitalu więc piszę, wszystko na tablecie, a to nie jest za bardzo wygodne i w dodatku ciągle mam jakieś zabiegi.
Byłabym szczęśliwa do granic miżliwości, gdybście komwntowały i zaznaczały ankiety. Proszę.
Tusia ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz