środa, 26 czerwca 2013

# 34. Niall

Ponieważ dawno na naszym blogu nie widziano Nialla... ;)
_____________________________________

Sięgnęłam po dzwoniący telefon.
- Halo?
- [T.I.] ? Tutaj Danielle...
- Kobieto co ty znowu ode mnie chcesz??!! - oburzyłam się.
Z całego serca nienawidziłam ukochanej mojego brata. Była dla mnie miła, ale ja jej nigdy nie lubiłam. Nigdy z nią nie przepadałam.
- [T.I.] ! To ważne!
- W takim razie zamieniam się w słuch - powiedziałam przymuszona.
- Musisz tu przyjechać ! Teraz! - niemal wykrzyczała dziewczyna.
- Po co?! - zdziwiłam się.
-  Problem...
- Nie możesz mi powiedzieć teraz o co chodzi? - zapytam zdenerwowana.
- To nie rozmowa na telefon. Liczę na to, że w ciągu piętnastu minut będziesz. - powiedziała Danielle pośpiesznie i rozłączyła się.
Skoro Danielle do mnie dzwoniła i mówiła, że to ważne... Ubrałam się, wsiadłam do auta i pojechałam do dobrze znanego mi domu chłopaków. Po kilku minutach stałam już pod drzwiami wielkiego domu. Zapukałam i niemal od razu ktoś otworzył mi drzwi. W ciemnym przedpokoju ukazała się postać, z którą utożsamiłam Louis'a, jak się okazało, trafnie.
- Już jesteś... bardzo dobrze. - wymruczał Tommo.
- Co się stało? - zapytałam zmartwiona.
- Chodź ze mną. - powiedział i skinął na mnie ręką, abym poszła za nim.
Weszliśmy po schodach na piętro i udałam się za Tomlinsonem do jego pokoju. Otwarł drzwi i wpuścił mnie przodem.
- Cześć, [T.I.]. - przywitał mnie Harry. - Dobrze, że zgodziłaś się przyjechać. - Loczek skinął głową na Liam'a.
- Jest taka sprawa... - zaczął niepewnie.
- Chodzi o Niall'a. - wszedł mu w słowo Zayn.
Spojrzałam pytająco na każdego po kolei: Liam'a, Harry'ego, Zayn'a i Louis'a.
- Usiądź. - Lou wskazał na fotel obok łóżka.
Usiadłam i zapytałam:
- Więc co się stało? Co jest nie tak?
Żaden z chłopców się nie odezwał.
- Co wam się stało?! Ludzie! - wyrzuciłam z siebie zdenerwowana i wstałam z fotela.
- Musisz.... Musisz... - jąkał się Liam.
- Musisz wyznać swoje uczucia Niall'owi. - dokończył, trochę pewniejszy, Harry.
- Chyba was porąbało!
- [T.I.], posłuchaj to ważne. - próbował zatrzymać mnie Zayn.
- Nie chcę tego słuchać! - rzuciłam, wychodząc z pokoju.
~*~
Wieczorem siedziałam za biurkiem i przeglądałam najnowsze Tweety. Nic ciekawego... Prawie sam spam... Albo prośby o follow back... Wszyscy mnie obserwowali jako, że jestem siostrą Liam'a Payne'a... Niektórzy błagali, żebym poprosiła brata o autograf i żebym potem wysłała go pocztą... Albo pytali o Larry'ego, Ziam'a, Nouis'a... Wszystkie pytania dotyczące związków między chłopakami ignorowałam. Siedziałam i przeglądałam to wszystko, aż nagle pojawiła się nowa interakcja...
"Jak Ci mija dzień? :) " Tweet od jakiegoś Ja     mes'a...
"Bywało lepiej, ale nie jest najgorzej. A jak u Ciebie?" odpowiedziałam.
Bardzo, bardzo rzadko zdarzali się ludzie, którzy pytali jak się mam. Większość mojego tt stanowiły prośby o kontakt, autografy albo o follow back od chłopaków z 1D.
"Taka piękna dziewczyna i niezadowolona z życia?! U mnie dobrze ale i nudno ;x " napisał po chwili James.
"Haha, dziękuję że tak sądzisz ;) Nie możesz się jakoś rozerwać? Zagłuszyć nudę?" odpisałam chłopakowi.
"Samemu nie da się rozerwać ;/ samotność jest straszna. " napisał James.
Napisałam do niego na prywatnym czacie:
- No proszę Cię! Nie masz żadnego hobby?!
- Hmm... - odpisał.
- Książki, filmy, muzyka :)
- Czytać nie mam ochoty... Obejrzałem już wszystkie możliwe filmy... a muzyka... muzyka to codzienność. Poczekaj, idę coś zjeść. Zaraz wracam ;) - napisał chłopak.
- Okej. Smacznego ;)
I kiedy nacisnęłam 'enter' zamurowało mnie. Samotność- Niall. Przejadły mu się książki - Niall. Obejrzał już wszystkie możliwe filmy - Niall. Muzyka codziennością - Niall. Jedzenie - Niall. Ale dlaczego 'James'? Zaraz... Przecież to jego drugie imię!
- Jestem :) Dziękuję, smaczne było xD
Postanowiłam zaryzykować i napisać do niego 'Niall'. Raz kozie śmierć...
- Niall, a może wpadniesz do mnie? :)
- Skąd wiesz, że ja to ja?! :O
- Och, Niall... Tylko ty jesteś taki wspaniały ;* Od kiedy się w tobie zakochałam, śledzę Cię na każdym kroku. Wiem o Tobie wszystko ;) - miałam wrażenie, że serce zaraz mi wyskoczy z klatki piersiowej...
- Miło mi to słyszeć... Chyba musimy pogadać. Twoje zaproszenie nadal aktualne?
- Jak najbardziej. - odpisałam szybko.
- Bardzo się cieszę. Zaraz będę :*
- Czekam :* - napisałam podekscytowana.
~*~
Kilka minut później usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Zwlokłam się z wygodnej kanapy i ruszyłam w stronę wejścia. Otworzyłam drzwi i nie zdążyłam nic powiedzieć ani zrobić, bo na ustach poczułam ciepłe usta Irlandczyka.
- Przepraszam. Musiałem... - próbował wytłumaczyć się Niall.
Nie dałam mu dokończyć i tym razem to ja wpiłam się w jego usta z namiętnością.
- Nawet nie wiesz jak długo na to czekałam. - powiedziałam, gdy oderwaliśmy się od siebie.



_____________________________________

WAKACJE! Wreszcie dużo czasu na pisanie :D
Przypominam o ankietach i grupie na facebook'u.
Follow me na tt :)

Tusia ;*

wtorek, 25 czerwca 2013

Uwaga!


UWAGA! UWAGA!


Istnieje grupa na facebook'u, która będzie zawierać informacje z naszego bloga i newsy dotyczące nowych imaginów. Będziecie mogły pisać z kim chcecie kolejnego imagina i możecie składać propozycje na przebieg zdarzeń w imaginie a nasze bloggerki ubiorą to w słowa ;*
Link do grupy na Facebook'u
oczywiście wcześniej musicie zaprosić do znajomych Tusię Bloggerkę ;)

Jeśli chcecie z nami się skontaktować możecie to zrobić przez Twittera
@Martuu69 https://twitter.com/Martuu69
@Dominika6612 https://twitter.com/Dominika6612

Lub przez GG: 47264418


______________________________________

Pozdrawiam, Tusia ;*

# 33. Gif / Zayn


Hannah Montana: 




Zayn: 




Hannah Montana: 




Zayn: 



Selena: 

Zayn: 

Harry: 

Zayn:



Życzymy udanych wakacji! ^^

P.S. Możecie kontaktować się z nami przez Twittera i GG (numer GG na pasku z lewej strony ;* )

sobota, 15 czerwca 2013

# 32. Liam, part 3

~*~
Następnego dnia obudziłem się dość wcześnie. Ubrałem dres, wymknąłem się z domu najciszej jak tylko potrafiłem i wybiegłem na uliczkę. Postanowiłem pobiegać po okolicy, a że była sobota rano, to nikt nie raczył się mną interesować – oczywiście dla mojego dobra. Bez celu biegałem po okolicy przez dobrą godzinę. W końcu zmęczyłem się i wróciłem do domu. Usiadłem na schodku przed frontowymi drzwiami i głęboko westchnąłem. Wciągnąłem w płuca więcej powietrza i powoli je wypuściłem. Wstałem, wszedłem do domu i szybkim ruchem zamknąłem za sobą drzwi.
- Gdzieś ty się włóczył tak wczesnym rankiem i to jeszcze w sobotę? - zaraz w przedpokoju natchnąłem się na Louisa ilustrującego mnie wzrokiem.
- Byłem pobiegać. - wzruszyłem ramionami.
Louis w odpowiedzi potrząsnął głową z rezygnacją i poszedł do kuchni. Udałem się do swojego pokoju a po drodze natchnąłem się na Nialla, który jadł kanapkę i patrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Tak. Wstałem wcześnie w sobotę. - odpowiedziałem uprzedzając jego pytanie.
- Aha? - wykrztusił, kiedy przełknął kanapkę. - Mam ci wierzyć?
- Wiesz, jak nie chcesz to nie musisz. Ale raczej tak.
- Zakochałeś się? - zapytał blondyn po chwili namysłu.
- Nie wierzę, że tak łatwo mnie rozszyfrować... - wykrzywiłem usta w grymas.
Na obliczu Irlandczyka zagościł tryumfalny uśmiech.
- Może opowiesz mi jak wygląda... i kim jest. Tak ogólnie. - uśmiechnął się ciepło. - Chciałbym poznać kim jest wybranka romantycznego Liasia... - zrobił słodką minę.
Jejku... Czy on musi zdrabniać moje imię?!
- Hmm... Mogę ci coś niecoś powiedzieć, ale musisz przyrzec, że przed resztą chłopaków będziesz milczał jak grób.
- Słowo Irlandczyka. - wyszczerzył się blondyn i położył dłoń na sercu w geście przysięgi.
- A więc chodź.
Poszliśmy do mojego pokoju i opowiedziałem Niallowi o tajemniczej nieznajomej, o akcji śledzenia i o wspólnej kawie w Starbucksie. Kiedy zacząłem mówić o naszyjniku niezwiązanym z jej imieniem Niall zrobił przerażoną minę.
- Niall? Co się stało? - machałem ręką przed oczami blondyna, ale on jakby wyłączył się na chwilę.
Po chwili wymamrotał:
- H jak Harry. - szepnął i nadal patrząc w odległy punkt, wstał i wyszedł z pokoju.
Siedziałem i nie wiedziałem co mam zrobić. Nagle po głowie zaczęły krążyć mi różne myśli. Może [T.I] nosi „H” jak Harry dlatego, że jest jej chłopakiem?
Zszedłem po cichu po schodach. Stanąłem jak wryty w progu, gdyż zobaczyłem chłopców, którzy zawzięcie nad czymś dyskutowali. Postanowiłem podsłuchać.
- A więc „H” jak Harry? - zamyślił się Louis.
Wciągnąłem powietrze do płuc. Niall obiecał, że im nie powie...
- Niall, opisz jeszcze raz tą dziewczynę. - poprosił Zayn.
- Wysoka, szczupła, jasnobrązowe włosy, bardzo jasna, prawie że biała cera. Tak jak mówiłem, przechodzi pod naszym domem codziennie koło siedemnastej. - produkował się blondyn.
- Harry! - Louis trącił Loczka łokciem, widząc jego zdziwienie na twarzy.
- Niech to szlag! - na twarzy Loczka malowało się przerażenie. - Pamiętam tą dziewczynę! Pamiętam ją!
- Mów! - ponaglił Zayn.
Nie czekając na odpowiedź Hazzy, postanowiłem wejść do pokoju.
- Nad czym tak myślicie, chłopaki?
- Emm... - zatkał się Niall.
Harry spuścił wzrok a Zayn i Lou spojrzeli po sobie.
- Więc? Co to za zmieszanie? - skrzyżowałem ręce na piersi.
Niall wziął swój kawałek pizzy i wyszedł z pokoju. Zayn poszedł w ślad za nim. Harry spojrzał przepraszająco na Lou i zniknął za ścianą. Mój wzrok spoczął na Louisie.
- Więc...
Uniosłem brew do góry.
- Twoja ukochana...
Kiwnąłem głową, ponaglając Tommo.
- Bo... Harry ją zna... i miał nam powiedzieć skąd, ale pojawiłeś się ty. Zmieszało to Nialla, a miał o tym nikomu nie mówić. Martwił się o ciebie. Kojarzył skądś tą dziewczynę... - mówił Lou, którego ledwo można było zrozumieć, bo składał bardzo niejasne zdania.
Obróciłem się na pięcie i pomaszerowałem do pokoju Harrego. Zapukałem.
- Proszę. - usłyszałem w odpowiedzi.
Zakładam, że gdyby Loczek wiedział, że to ja, udawałby iż go nie ma w pokoju. Zapewne spodziewał się Louisa...
- Chyba musimy pogadać. - rzekłem, zamykając za sobą drzwi.
Wszedłem do pokoju i spojrzałem na zaskoczonego i jednocześnie zmieszanego Loczka.
- O co chodzi z tą [T.I] ? Skąd ją znasz? I dlaczego ma naszyjnik z literą „H”? Mniemam, że znasz odpowiedzi na te pytania...
- Ymm... Znam. - zawahał się. - Ale nie na wszystkie.
- Więc słucham. - usiadłem na brzegu łóżka i wsłuchałem się w głęboki głos Harrego.
- No to tak... - wyprostował się i przełknął ślinę. - Kiedyś ją spotkałem w szpitalu, gdy odwiedzaliśmy chorych... Pamiętasz tą akcję „Uśmiech dla Ciebie”?
Pokiwałem głową.
- Ona leżała wtedy w szpitalu. Była chora. Nie pamiętam dokładnie na co, ale wiem, że zdecydowałem się przebadać swój szpik. Okazało się, że mamy tą samą grupę, czy coś... Nie wiem dokładnie co decyduje o tym, kto jest dawcą i tak dalej... No i oddałem jej ...
- Czekaj, czekaj. - przerwałem Hazzie. - Skąd wiedziałeś na co jest chora i jak w ogóle … ? - nie umiałem znaleźć odpowiednich słów.
- Codziennie przychodziłem do niej, żeby sprawdzić jak się czuje. Dałem jej też naszyjnik, który zauważyłeś. Na pamiątkę. Żeby o mnie nie zapomniała. Jak lekarz powiedział: uratowałem jej życie.
- A teraz się z nią nie kontaktujesz? - zapytałem zdziwiony.
- Jakoś tak wyszło, że nie daliśmy namiarów na siebie nawzajem. I tak to się skończyło.
- Smutne. Ja mam jej telefon... Więc jakbyś chciał...
- Nie. Przecież zakochałeś się w niej. Jest twoja. - przerwał mi Harreh.
- Harry... - zacząłem ale Loczek po raz kolejny mi przerwał.
- Nie byłem w niej zakochany. Postanowiłem jej pomóc. Wszystko.
- Nie umiesz kłamać. - stwierdziłem.
- Kocham Louisa. - przyznał Loczek.
Któż by pomyślał, że z jednej sprawy z [T.I] Harry przyzna się do Larrego ?
~*~
O piętnastej spotkałem się w umówionym miejscu z [T.I]. Postanowiłem powiedzieć jej o Harrym. Chwilę rozmawialiśmy, po czym wziąłem się w garść i postanowiłem przejść do informacji o Harrym. Spojrzałem na jej naszyjnik i zamurowało mnie. Wymierzyłem sobie mentalny cios w policzek i podjąłem kolejną próbę.
- Co ci jest, Liam? - zapytała z troską [T.I].
- Harry. - wymamrotałem.
Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona.
- Harry. - powtórzyłem i wskazałem jej srebrny naszyjnik.
Dziewczyn otworzyła usta. Nie wiem czy ze zdziwienia, czy dlatego, że chciała coś powiedzieć, ale nie dopuściłem jej do głosu.
- Harry to mój przyjaciel.
[T.I] popatrzyła w moje oczy. Jej błękitne tęczówki przeszyły mnie na wskroś.
- Tak, ten Harry. Ten sam, który uratował ci życie. - nabrałem powietrza do płuc. - Chciałabyś się z nim spotkać?
- Ni- ni- nie wiem. - wyjąkała [T.I].
~*~
W końcu przekonałem [T.I] żeby spotkała się z Harrym. Przyprowadziłem ją do naszego domu i wpuściłem do środka.
- Harry! - zawołałem. - Ktoś do ciebie!
Harry zszedł po schodach i gdy ujrzał [T.I] stanął w miejscu jak wryty. Przez jego twarz przebiegły różne emocje. Zaskoczenie, zmieszanie, ból, radość. [T.I] rzuciła się Harremu w ramiona i zaczęła płakać.
- Dziękuję. Dziękuję ci bardzo. Dzięki tobie żyję. Nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć za to co kiedyś dla mnie zrobiłeś. - powiedziała na jednym wdechu, cały czas szlochając.
- Spraw by Liam znów był uśmiechnięty. - wyszeptał równie zapłakany Harry, mimo tego wszystko dobrze słyszałem.
[T.I] oderwała się od Harrego i spojrzała na mnie.
- Dziękuje wam obu. Dzięki tobie, Harry, żyję. A dzięki tobie, Liam, mogłam podziękować Harremu... i mimo że znamy się kilka dni, to chcę ci podziękować za to, że wniosłeś w moje życie uśmiech. Znów dostrzegam radość w życiu.
Podeszła do mnie i wtuliła się, a ja poczułem piękny zapach jej perfum.
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
- Tak. - odpowiedziałem bez wahania.
- Ja też...
- Kocham cię – powiedzieliśmy jednocześnie.


________________________________________________________

Chyba nie mam nic do powiedzenia ;x
Chcę wam tylko podziękować za to, że jesteście, że czytacie bloga,
DZIĘKUJĘ ;__;
Marta Payne ;*
Tusia ;*

piątek, 14 czerwca 2013

# 31. Liam part 2



Obudziłem się zmęczony. Zabrałem szlafrok z wieszaka na drzwiach i zawlokłem się pół-śpiący do kuchni, w której krzątała się Perrie.
- Coś ty taki nie w sosie? Coś cię dręczy od tygodnia...
- Hmm... - zastanawiałem się jak to powiedzieć, żeby jej nie urazić. - Chłopcy ci kazali mnie przesłuchać?
- Nie. - na twarzy dziewczyny pojawiło się oburzenie.
Dźwignąłem jedną brew do góry i splotłem ręce na piersi.
- Tak. - westchnęła Perrie. - Ale oni się o ciebie martwią! Zrozum to!
- Rozumiem, ale mogliby sami się mnie zapytać. - odburknąłem zniesmaczony.
Szybko zjadłem omlet, wróciłem do pokoju, przebrałem się i nie wiedziałem co z sobą zrobić. Jedyny pomysł jaki wpadł mi do głowy to wyjść na miasto.
- Wychodzę! Wrócę … Kiedyś wrócę! - krzyknąłem dla informacji i zatrzasnąłem za sobą drzwi.
Szedłem przed siebie, wolnym krokiem, bez celu. Postanowiłem wejść do Starbucks'a.
- Małe cappuccino poproszę.
Odebrałem zamówioną kawę i usiadłem przy stoliku pod ścianą. Zamyśliłem się troszkę, przywołałem w myślach obraz „Hermiony”. Ktoś był tak brutalny i wyrwał mnie z zamyśleń, przez położenie dłoni na moim ramieniu.
- Mogę się przysiąść?
Dźwignąłem głowę i zobaczyłem … TAK! Zobaczyłem „Hermionę”!
- Pewnie. - odparłem z uśmiechem.
Dziewczyna chwilę milczała, po czym upiła łyk kawy, a ja przypatrywałem się jej jak zjawisku paranormalnemu.
- Tak w ogóle jestem [T.I]. - powiedziała, podnosząc na mnie wzrok niebieskich tęczówek.
- Liam. - odparłem z uśmiechem. Chcąc zadać jej pytanie, dotyczące naszyjnika, otworzyłem usta lecz [T.I] mnie uprzedziła:
- Wiesz, że nie jesteś dobry w szpiegowaniu?
Na te słowa sparaliżowało mnie, doznałem jakiegoś dziwnego uczucia. Wstyd. Żenada. Cokolwiek to było, do przyjemnych nie należało. Spróbowałem udawać głupka, więc popatrzyłem na nią pytająco.
- Dobrym aktorem to też nie jesteś. - zachichotała dziewczyna.
- Wybacz. - spaliłem buraka i spuściłem wzrok ze skruchą.
Brunetka upiła łyk kawy i lekceważąco machnęła ręką.
- Oj tam. Śmieszne to było i tyle. Będę miała co wspominać na stare lata. - zaśmiała się.
Uśmiechnąłem się do niej serdecznie. Podjąłem ponowną próbę zapytania o naszyjnik, lecz i tym razem [T.I] była szybsza.
- A możesz mi powiedzieć po co mnie śledziłeś? - uśmiech nie znikał z jej twarzy ani na sekundę.
- No cóż... Długa historia.
- Dajesz, mamy czas. Przynajmniej ja. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Ja w sumie też.
- A więc? - ponaglała, zaciekawiona szatynka.
Kiwnąłem głową i zacząłem od tego jak zobaczyłem ją pierwszy raz w ulewie a skończyłem na dzisiejszym dniu.
- Hmm... - zamyśliła się dziewczyna. - Codziennie wychodzę z domu dla zabicia czasu. Spotykam się z przyjaciółką. Wychodzę z psem. Czasem odwiedzam babcię w Wolverhampton. A w tygodniu studiuję architekturę. A ty?
- A ja codziennie umieram z nudów. Nie mam psa... A w Wolverhampton się urodziłem. - zawahałem się nad zadaniem pytania. - Może miałabyś ochotę na mały spacerek?
- No pewnie. - ucieszyła się dziewczyna.
Wyszliśmy ze Starbucks'a i skręciliśmy w prawo, chcąc dotrzeć do parku.
Rozmawialiśmy dobrą godzinę, gdy dziewczyna oznajmiła:
- Kurczę, z tobą czas bardzo szybko leci... Musiałabym już iść do domu.
Popatrzyłem na nią z miną zbitego psa.
- Miło było cię poznać. - powiedziała.
Już odwróciła się i miała odejść, ale złapałem ją za dłoń.
- Ale spotkamy się jeszcze, prawda? - zapytałem z nadzieją.
- Pewnie. - odpowiedziała bez zastanowienia.
- Może dasz mi swój numer telefonu? - zapytałem nieśmiało.
W odpowiedzi obdarowała mnie promiennym uśmiechem. Wyciągnęła rękę a ja podałem jej swojego iPhona. [T.I] wystukała na ekranie rząd cyferek i zwróciła telefon.
- Call me maybe. - rzuciła na odchodnym i złożoną rękę w „telefon” przyłożyła do ucha.
Wróciłem do domu, a raczej przyfrunąłem do domu. Czułem się jakby unosiły mnie skrzydła.
- Co ty taki wesoły? - na progu spotkał mnie podejrzliwy wzrok Louisa.
- To już nie można być wesołym?
- Przez ostatni tydzień wyglądałeś jakbyś nie spał, nie jadł i w ogóle NIE ŻYŁ. - powiedział Louis z ostrym akcentem na ostatnie dwa słowa.
- Skąd ta nagła zmiana? - streścił Louisa Zayn.
Wzruszyłem ramionami i wbiegłem po schodach do swojego pokoju.
Wysłałem SMS'a do [T.I]:
Może spotkamy się jutro? Liam x.
Długo nie musiałem czekać na odpowiedź.
No pewnie ;) Może być o 15 w parku?
Okej :) Będę czekać na tej samej ławce, co wczoraj siedzieliśmy. x.
Ok :) Dobranoc ;*
Prawie skoczyłem z radości. [T.I] wysłała mi buziaka! [T.I] wysłała mi buziaka!
Dobranoc, pchły na noc xD Kolorowych snów ;* x.
Na tym nasza rozmowa się skończyła. Zakładam, że gdyby jeszcze odpisała to nasza rozmowa nie skończyła by się długo, długo...




___________________________

Dziękuję wam za wszystko,
Marta Payne ;)

# 30. Liam part 1


Kiedy widziałem ją pierwszy raz, była przemoczona od stóp do głów. Szła moją ulicą w ulewny wieczór. Było bardzo późno, ale gdybym zobaczył ją znowu, rozpoznałbym ją na pewno. Skulona, z rękami splecionymi na piersi, podążała przed siebie. Jej włosy skleiły się i kapały wodą lecz szła dość wolnym krokiem... zbyt wolnym, żeby nazwać to ucieczką przed deszczem lub chęcią jak najszybszego znalezienia się w domu. Obserwowałem ją z okna, dopóki nie zniknęła z mojego pola widzenia, skręcając w lewo.
Następnego dnia późnym południem usiadłem koło okna, jak miałem w zwyczaju, i wpatrywałem się w ulicę, którą nikt nie raczył przejść. Znudzony własnym zwyczajem już miałem zejść z parapetu, gdy nagle zza rogu wyszła ta sama dziewczyna, która poprzedniego dnia wytrwale podążała do celu w obfitej ulewie. Teraz świeciło słońce a niebo było błękitne, dzięki czemu mogłem dostrzec i określić więcej. Dziewczyna miała długie, jasnobrązowe włosy i bardzo jasną skórę. Była tak blada, że jej twarz i szyja niemal zlewały się z białą bluzką, którą miała na sobie. Kiedy minęła mój dom i skręciła w lewo, zszedłem z parapetu z nadzieją, że kiedyś znowu ją zobaczę.
Trzeciego dnia, dla odmiany, tajemnicza dziewczyna przebiegła ulicę, którą w poprzednich dniach przemierzała wolnym krokiem. Wiatr targał i rozwiewał jej włosy. Znów wyglądała tak pięknie...
Wywnioskowałem, że pierwszy raz szła moją ulicą po godzinie dwudziestej, natomiast drugiego i trzeciego dnia krótko po siedemnastej.
Czwartego dnia już od siedemnastej siedziałem i czekałem aż owa, piękna szatynka przejdzie pod moim domem. Gdy się pojawiła, zachwycałem się jej urodą i zastanawiałem jaki ma charakter.
Piątego dnia doszedłem do wniosku, że nie wystarcza mi jej widok, więc postanowiłem udać się na spacer, którego głównym celem było, oczywiście, spotkanie jej z bliska. Aby minąć się z nią, poszedłem uliczką w lewo, którą dziewczyna opuszczała zasięg mojego wzroku, a następnie odwróciłem się na pięcie i ruszyłem przed siebie. Centralnie pod moją bramą minąłem się z dziewczyną, która podniosła głowę, spojrzała w moje oczy i uśmiechnęła się serdecznie. Miała takie piękne, lśniące, niebieskie oczy, jasnoróżowe usta i piegi na nosie oraz policzkach. Mimo że trwało to kilka sekund, zauważyłem na jej szyi srebrny naszyjnik z literką „H”. Ciekawe jak ma na imię? - to pytanie dręczyło mnie na okrągło i co raz to wymyślałem nowsze imiona na „H”. Harriet, Hannah, Helen wymyśliłem nawet Hermiona.
Kolejny dzień – ten sam plan. Minęliśmy się „całkiem przypadkowo”. Szatynka znów uśmiechnęła się serdecznie, ukazując dołeczki w policzkach i rząd białych zębów.
Kolejny dzień – zmiana planów. Musiałem przerwać monotonię, więc postanowiłem ją śledzić. Wiem, wiem, to nie w porządku, ale musiałem się dowiedzieć skąd i dokąd zmierza dzień w dzień. Chyba miałem lekkiego bzika na jej punkcie... A więc: cel na dziś – dowiedzieć się dokąd zmierza. Gdy koło siedemnastej – jak codziennie – dziewczyna pojawiła się na mojej ulicy, ruszyłem kilkanaście kroków za nią. Miałem nadzieję, że dziewczyna mnie nie zauważy.
Szedłem tak cicho, jak tylko się da. Niczym kot – Harry zapewne ucieszyłby się z tego porównania.
Dziewczyna, jak zawsze, skręciła w lewo, po czym szybko w prawo i otworzyła kluczem bramkę. A więc tutaj mieszka...
Cel na dziś: skąd dziewczyna wraca? Trudniejsze zadanie niż wcześniej. Postanowiłem wstać o siódmej rano i usiąść na parapecie. Włączyłem ulubione piosenki i w słuchawkach zabrzmiała muzyka, która mnie odprężała. Nagle wzdrygnąłem się i szybkim ruchem zeskoczyłem z parapetu. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła dwunasta. Zrobiłem minę zbitego psa i zawlokłem się do kuchni.
Wieczorem wyszedłem przed dom i usiadłem na schodku. Czekałem godzinę, aby zobaczyć nieznajomą „Hermionę”. Mógłbym tak czekać jeszcze długo, ale zaczął padać deszcz. Smutny wróciłem do swojego pokoju, mijając zdziwionych chłopaków. Pewnie zastanawiali się co mnie dręczy od tygodnia. Ale nie powiem im. Wyśmieją mnie. Uznają za dupka. Zamiast podejść, zagadnąć to ja ją szpieguję. Dzień upłynął szybciej, niż się spodziewałem. Twitter, Facebook, Twitter, Facebook, Twitter i ciepłe łóżko – tak wyglądał mój dzień.





Zakładam, że gdyby nie tytuł, to długo nie było by wiadomo z kim ten imagin jest :p
Nie wiem czy to było w planach, ale mam nadzieję, że się podoba.
Za niedługo dodam drugiego parta ;)
Tusia 
(Marta Payne)
 ;*



wtorek, 11 czerwca 2013

2010 - 2013


Jakoś tak mnie naszło na porównanie wyglądu chłopców w danych latach (a dokładniej 2010- 2013).
Zacznę od 2010, kiedy byli w X-Factorze:
Ulizany i z krzywymi zębami (<3 haha) Niall, Zayn bez pasemka i kolczyka, Liam ze średnio długimi włosami, Harry z burzą loczków i Louis z poważną miną. Ani jednego tatuażu. Moim zdaniem chłopcy jeszcze wtedy nie wyglądali jak mega ciacha.

2011
Zjątko zrobione w czasie teledysku WMYB. Czyprynki chłopaków są bardziej rozwiane (a może nie uczesane? - omg, jaka ja wredna) i nie wyglądają już tak poważnie. Zrobiły się z nich ciachaaaa :3 no i dalej nie mają tatuaży (przynajmniej takich wielkich dziar). Dla mnie chłopcy mogliby wrócić do 2011 i zostać.

2012
Zdecydowanie stali się bardziej męscy (jak to brzmi, hahaha) . Już nie są tymi ulizanymi chłopaczkami z X-Factora. Pojawiają się tatuaże. Dla mnie wyglądają megaaa <3 (mogą wrócić do 2011 albo 2012 - będę łaskawa: mogą sobie wybrać xD )

2013
Tych wyżej przedstawionych nie można nazywać chłopakami... Zdecydowanie się zmienili biorąc pod uwagę wygląd z 2010 r. A szkoda... Wolałam chłopców w wydaniu bez wielkich dziar na klacie (Harreh i Lou) Ale dla mnie i tak zawsze będą mega, nawet jak zamienią się w zombieboy'ów.

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam,

Tusia ;*

wtorek, 4 czerwca 2013

# 29. Zayn

Musiałam to dodać, bo rozwala mnie Zayn i jego akcja "KUPUJ PŁYTĘ LITTLE MIX! TERAZ!"
Hahaha xD Enjoy ;)
________________________________________________________________________


1. Harry: Zayn wpuść mnie!
Zayn: Nie.
Harry: Ale dlaczego?
Zayn: Bo nie kupiłeś nowej płyty Little Mix.



2. Zayn: Louis, kupiłeś już nową płytę Little Mix?
Louis: Nie
Zayn: Musisz
Louis: Nie chcę. Przestań stary.
Zayn: Powiedziałem musisz.




3. Ty: Harry, co się stało?
Harry: To...
Ty: To co?
Harry: Zayn każe mi kupić płytę Little Mix chociaż już mam 7.


4.  Ty: Zayn, dlaczego rozsiewasz plotki o Niall'u i Holly?
Zayn: Bo on nie promował nowej płyty Little Mix.

5. Harry: Cześć!
Louis: My...
Liam: Jesteśmy...
Niall: One...
Zayn: Kupiłeś już nowy album Little Mix?


Tusia ;*

niedziela, 2 czerwca 2013

Smile time

Spóźnione życzenia z okazji dnia dziecka xD
Mam dla Was coś od czego się uzależniłam...
Uwielbiam to wideo (mam je nawet na telefonie, hahaha )
Mam nadzieję, że też je polubicie ;)

I ta mina Lou <3
Albo lagi Liama (bo powtarza dwa razy xD )
+ czapka Zayna
Love 1D <3


Tusia ;*