wtorek, 30 lipca 2013

39. Louis, part 2

- Chyba musimy o czymś pogadać. - zaczyna niepewnie i patrzy na mnie.
Kiwam głową, aby dać mu do zrozumienia, że się z nim zgadzam.
- Wchodzisz na portale plotkarskie?
- No nie. A co?
- Na wszystkich możliwych stronach jest nasze zdjęcie sprzed dwóch tygodni, dzień przed moim wyjazdem, jak byliśmy w parku a potem w Starbucksie. Pamiętasz?
- Ugh. - stłumiłam przekleństwo cisnące się na moje usta. - Nie tylko w internecie.
Sięgam po gazetę, którą kupiłam wczoraj wieczorem, otwieram na danej stronie i odwracam w kierunku ekranu. Strona jest zapisana drobnym drukiem, a po bokach umieszczono zdjęcia przedstawiające mnie i Louisa. Na górze strony nagłówek "Miłość jak z bajki... Ale czy na pewno? "
- Cholera. - Lou wykrzywia usta w grymas. To już przyjaciół nie można mieć?
Nie odpowiadam. Bo niby co mam powiedzieć? Kilkusekundową ciszę przerywa mój telefon. Przyszedł SMS od Harrego: "Nie daj się zwieść pozorom. Harry xx."
Jakie pozory?, myślę.
Patrzę na Louisa po drugiej stronie ekranu. Chłopak wpatruje się w monitor.
- Lou?
- Tak? Coś się stało? - pyta z troską.
Gniew z niego powoli uchodzi...
- Tak. - odpowiadam i nie potrafię pohamować cisnących się do oczu łez. - Tak mi smutno. Tak mi źle. Jestem tutaj sama. Czuję się osamotniona.
- Trasa za niedługo się kończy. Nie martw się. Ani się obejrzysz a już będę... eeem ... będziemy przy tobie.
- Kończycie trasę za cztery miesiące!
- Jak kocha to poczeka! - słyszę stłumiony głos Harrego.
Mimo łez zaczynam się śmiać.
- Więc poczekasz? - pyta Lou.
- A nie słyszałeś co powiedział Harry? - droczę się z Tomlinsonem.
- Więc poczekasz. - tym razem twierdzi a nie pyta.
Słyszę głośne pukanie, a raczej dobijanie się do drzwi.
- Chyba muszę kończyć. Do jutra, kochana. - żegna się Lou.
- Pa, kocham cię. - wysyłam mu wirtualnego buziaka, a głos załamuje się na dwóch ostanich słowach.
"Louis Tomlinson stał się niepodłączony"
Zamykam laptopa i idę do kuchni zrobić sobie herbatę. Stawiam dzbanek i czekam aż woda zacznie bulgotać. Wyciągam z szafki kubek z moim imieniem, kubek, który dostałam trzy lata temu na urodziny od Louisa.
Kiedy dzbanek daje znać o sobie, zalewam tytkę z herbatą wrzątkiem. Wracam do pokoju i siadam na łóżku. Stawiam kubek na szafce nocnej a mój wzrok pada na pewną książkę. Książka ta jest tak stara, że jej kartki już się same nie przewracają, wręcz przeciwnie, leżą płasko. Na niektórych stronach przez przypadek zrobiły się ośle rogi.
Biorę książkę do rąk, aby po raz kolejny zatopić się w już tak dobrze znanej mi historii miłości. Miłości osób, które są gotowe oddać życie za ukochanego.
Ponowniw zatracam się w książce, mimo, że znam jej treść na pamięć. Mogłabym ją recytować jako inwokację. Kiedy z braku jakiegokolwiek zajęcia przejeżdżam wzrokiem po linijkach tekstu z dwudziestu stron, wyrywa mnie z otępienia telefon.
Przyszedł SMS od Harrego: "nie ma za co ;)"
Hę? Wysyła mi SMS'y o bardzo niejasnych treściach.
O co chodziło z tym, żebym nie dała się zwieść pozorom? I za co niby miałabym mu dziękować? Nie pojmuję toku rozumowania tego kolesia.

_____________________________

No i gdzie komentarze? Mam płakać? ;__;

Tusia ;*

piątek, 26 lipca 2013

38. Louis, part 1


Obudziłam się zmęczona, czyli nic nowego. Ostatnio śpię nie dlatego, żeby wypocząć i zregenerować siły, ale dlatego, że chcę mieć opinię człowieka...
Nie rozumiesz mnie, prawda? Nie martw się, ja siebie też nie rozumiem.
Śpię dla pozorów. Inaczej pojawiłabym się na okładce kolejnej gazety z krzyczącym nagłówkiem: 'Czy nowa dziewczyna Louis'a Tomlinson'a jest wilkołakiem?'
Już wyjaśniam, że wcale nie jestem jego dziewczyną. Owszem, rozstał się z Eleonor ale nie szuka dziewczyny. Widzę jak jego serce krwawi. Nieszczęśliwa miłość... Natomiast ja jestem jego starą, dobrą przyjaciółką, ale zanim wyjechali w trasę można było zobaczyć mnie z Lou. Całymi dniami chodziłam z nim po sklepach... uwierz, że takiego zakupoholika nigdy nie widziałaś.
Ech... Całymi nocami płaczę. Głównie z samotności. Chłopcy wyjechali w trasę a najbliższa przyjaciółka zrzuciła mnie na drugi plan. Najważniejszy był teraz jej chłopak.
Całymi dniami siedzę i wpatruję się albo w żółwia od Liama, który powolnie goni własne, pływające po akwarium, jedzenie albo obserwuję jak kot Harrego wygrzewa się na parapecie.
Nudzi mnie monotonia. Stała, niezmieniająca się monotonia mojego życia.
Z chłopcami kontaktuję się prawie codziennie, ale rozmowy przez relefon czy internet to nie to samo, co na żywo. Muszę przyznać, że te rozmowy stają się rutyną, zwyczajną częścią dnia. Szczerze przyznam, że nie mam za bardzo o czym z nimi rozmawiać. Ciągle te same pytania: jak się czują, gdzie aktualnie są i takie pierdoły jak pogoda. Na wymianę zdań mamy zazwyczaj pięć - dziesięć minut.
Tak jest i dziś.
Załączam komputer i z niecierpliwością czekam na komunikat 'Louis Tomlinson jest dostępny.' Czekam i czekam... aż wreszcie się doczekuję. Wyświetla się komunikat a sekundę później kolejna informacja 'połączenie przychodzące od Louis Tomlinson.' . Och, jak uwielbiam te dwa zdania... ubóstwiam je nad życie.
- Hej [T.I.]! - wykrzykuje Harry radośnie, na co Liam klepie przyjaciela w ramię.
- Hej chłopcy. Co u was? - pytam lecz nie tak entuzjastycznie jak Harold.
- Świetnie! Właśnie jesteśmy w Barcelonie! - wykrzkuje Hazza.
Dobrze, że chociaż ich rozpiera radość...
-Tutaj jest tak strasznie gorąco! - wzdycha teatralnie Zayn.
- Przeżyjesz. - próbuję pocieszyć mulata.
- Ejejejejeje! Coś ty taką nie w sosie? - pyta Harry.
- Zdaje ci się. - próbuję go zbyć.
- Tak? - niedowierza mi.
- Tak. Jest idealnie. - mówię i czuję jak do moich oczu napływają łzy.
- [T.I.] nie kłam. - mówi Zayn.
- Jesteś jak Zayn...- stwierdza Liam.
Zayn słysząc słowa przyjaciela odwraca się do niego i zabija go wzrokiem.
- Patrząc na ciebie można stwierdzić, że kłamiesz. - kończy swoją wypowiedź Liaś.
Zayn ponownie rzuca mu złowrogie spojrzenie i delikatnie dla jaj, policzkuje bruneta. Wszyscy zaczynają się głośno śmiać.
- Co robicie, chłopaki? - słyszę głos po drugiej stronie ekranu. Czy to Louis?!
- Gadamy z [T.I.]! - wykrzykuje radośnie Harry.
- Ach... - mina Lou żednie, gdy dostrzega mnie na ekranie.
- Cześć. - witam się z nowo przybyłym.
- Hej... - Louis patrzy na chłopców i coś do nich szepce.
Zayn i Liam wstają i wychodzą. Niall zabiera swój kawałek pizzy i wychodzi za kolegami. Harry siedzi i wydaje się jakby nie oddychał. Louis coś do niego mówi i widać, że jest zły: na czole pojawiła się zmarszczka, a jego pięści są zaciśnięte. Harry kręci przecząco głową, na co Tommo reaguje jakimś komentarzem przez zaciśnięte zęby. Harold podnosi ręce w geście kapitulacji i wychodzi. Przed kamerą siada Lou.

_____________________________________________________

Wiem, że w niektórych miejscach jest niejasno, ale w kolejnym parcie wszystko się wyjaśni ;)
Wiem też, że wakacje ale nie jestem w domu tylko w szpitalu więc piszę, wszystko na tablecie, a to nie jest za bardzo wygodne i w dodatku ciągle mam jakieś zabiegi.
Byłabym szczęśliwa do granic miżliwości, gdybście komwntowały i zaznaczały ankiety. Proszę.

Tusia ;*

poniedziałek, 15 lipca 2013

Ogłoszenia Parafialne

Hej skarby ^^ Przepraszam Was, że tak długo mnie nie było, ale tu byłam w górach, tu leżałam chora, tu spędziłam parę dni u kuzynki. Dużo tego było. No, ale nic nie poradzę.
Za niedługo pojawi się mój imagin z Harrym, który został napisany ponad miesiąc temu jako zadanie domowe do szkoły :D Ale nie martwcie się troszkę go przedłużę :)
Dziękujemy za tak dużą liczbę wyświetleń. Zachęcamy brać udział w ankietach. Mam do Was jedno pytanie.
Czy chcielibyście żebym napisała pierwszą część mojego opowiadania ? Odpowiedzi w komentarzach albo na moim Twitterze ( https://twitter.com/Dominika6612 ).
Ja z Tusią mamy do Was niespodziankę. Ale o tym dowiecie się za niedługo. A teraz spadam pisać dalszą część mojego imagina *-*

środa, 10 lipca 2013

37. Liam, part 3

* * *
Okazało się, że państwo Payne wprowadzili się do domu niedaleko nazego. Z Liamem zaprzyjaźniłam się bardzo. Staliśmy się nierozłącznymi przyjaciółmi aż do pewnego dnia...
- [T.I.]?
- Mhm?
- Wiesz.... ja... - jąkał się chłopak. - eeem.... no ten....
Uniosłam brew do góry i spojrzałam w czekoladowe oczy Liama. Dostrzegłam w nich pragnienie. Patrzył na mnie z wielkim, nieokiełznanym uczuciem. Czy on też mnie kochał? Czy czuł do mnie to samo? Raz kozie śmierć...
- Ja Ciebie też. - powiedziałam cicho i zbliżyłam się do chłopaka.
Nasze czoła stykały się ze sobą. Czułam jego odech na moim policzku. Słyszałam szybkie bicie jego serca.
Nachylił się do mnie i nasze usta się spotkały.
- Proszę państwa! Dosyć tego randkowania! - zawołała rozbawiona mama. - Potrzebujemy pomocy w ogródku!
Oderwaliśmy się od siebie, wstaliśmy i pobiegliśmy do mojej rozradowanej mamy.
- Trzeba zgrabić liście w ogródku. - oznajmił tato.
- A co będziemy z tego mieć? - zapytałam ze śmiechem i szturchnęłam Liama.
Tata i mama zaśmiali się. Mama szepnęła coś tacie na ucho a on rozpromienił się.
- Wiecie co... poradzimyh sobie z mamą w ogrodzie a wy macie czas dla siebie. - powiedział szczerząc się jak nigdy dotąd.
- Okej... - zdziwiłam się, ale poderwałam się z krzesła, chwyciłam Liama za rękę i ruszyliśmy do parku.

- Śliczna jesteś. - powiedział, patrzac mi prosto w oczy.
Nie odpowiedziałam, tylko ponownie zbliżyłam swoją twarz do jego. Znów słyszałam jego serce bijące szalenie szybko, czułam jego w miarę spokojny oddech na policzku i jego pożerające mnie spojrzenie.
- Tak bardzo Cię kocham.
- Wiem. - zaśmiałam się.
Chłopak pocałował mnie namiętnie a ja z przyjemnością oddałam pocałunek.

________________________________________

Jak zwykle przepraszam,
że się rozwlekłam z tym czymś na 3 części,
że takie nijakie wyszło,
że znowu z Liamem,
że taka krótka ta część
i że taka sztuczna i beznadziejna końcówka.

Sorki, no ;C

Tusia ;*

sobota, 6 lipca 2013

36. Liam, part 2


- Czy twoja mama to Jane? - zagadnęłam.
- Ym, ni.. - nie zdążył dokończyć, bo przerwała mu Jay.
- [T.I.], kochana, mogłabyś zająć się Emily? - zapytała błagalnym tonem.
- Pewnie. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Tak bardzo uwielbiam dzieci.
- A może chciałoby ci się przejść z Emily na mały spacerek? - zapytała Jay nieśmiało.
- Z chęcią. Wiesz, że uwielbiam dzieci!
Jay poinstruowała mnie jak zająć się Emily i razem z mężem zniosła wózek po schodach przed dom.
- Może pójdziesz ze mną? - szepnęłam Liamowi do ucha.
Widziałam jak bardzo mu się nudzi i postanowiłam go wybawić.
- Pewnie. - uśmiechnął się.
Wyszliśmy przed dom i pojechaliśmy w stronę parku.
- Skąd jesteś? - odważył zagadnąć do mnie Liam.
- Eeem... Londyn. Tak, z Londynu. - odparłam jąkając się, na co chłopak się zaśmiał.
- Ja też. Znaczy urodziłem się w Wolverhampton, ale teraz przeprowadziłam się z mamą do Londynu. A gdzie mieszkasz?
- No w Londynie. - uśmiechnęłam się. - Dokładniej na obrzeżach. Eeem.. Niedaleko Green Parku.
- Jasne?
- No...chyba.
- Nie wiesz gdzie mieszkasz? - chłopak zaśmiał się serdecznie.
- Nie wiem. - powiedziałam szybko. - Eeem. Znaczy wiem, wiem! - zmieszałam się.
Chłopak popatrzył na mnie z rozbawieniem.
- Och... Jejku. Przepraszam. Twoje towarzystwo mnie rozpra... znaczy emm... - zacięłam się.
Westchnęłam głośno i zacisnęłam ręce na wózku.
- To gdzie mieszkasz? - drążył Liam.
- Dokładny adres podać? - zapytałam na co chłopak kiwnął głową. - Droga Mleczna. Planeta Ziemia. Europa. Wielka Brytania. Anglia. Londyn. Zachodnia część. Mitcham Park 12.
Na moje słowa chłopak uniósł brwi zdziwiony, a sekundę później jego twarz rozpromienił uśmiech.
- Jeśli to ten sam Mitcham Park... - urwał i spojrzał na mnie. - to będziemy sąsiadami.
- Wiesz, że tutaj jest mnóstwo takich samych ulic... ale czekaj. Dom naprzeciw mojego był do kupienia... A teraz jest sprzedany! Więc może jednak będziemy sąsiadami. - uśmiechnęłam się do Liama.
Nagle Emily zaczęła głośno płakać.
- No już. Cichutko, kochanie. - próbowałam uspokoić dziewczynkę.
- Może spróbuję ja? - zapytał Liam, na co ja skinęłam głową.
Chłopak wziął Emily na ręce i zaczął ją kołysać, a dziewczynka natychmiast się uspokoiła. Chłopak uśmiechnął się i położył ją spowrotem do wózka.
~*~
Po jakichś dwóch godzinach spaceru wróciliśmy do domu babci Mary. Rozmawialiśmy do późnego wieczoru. Wszyscy już zbierali się do domów, więc my też wróciliśmy.
- Chyba polubiłaś Liama, co? - zagadnął tata.
- Tak, to fajny chłopak. - powiedziałam a na obliczu taty zagościł uśmiech.

________________________________________

Nie wiem czy mam pisać part 3 czy tak to zostawić...
Nie mam pojęcia czy ktokolwiek czyta tego bloga ;__;
Proszę Was, leżę przed Wami krzyżem.... komentujcie imaginy i głosujcie w ankietach, błagam.
Miłych wakacji!

Tusia ;*

35. Liam, part 1

..
- [T.I.], no! Ubierz tą sukienkę! - mama wcisnęła mi w rękę wieszak z różową, gładką sukienką.
- Grr... mamo! To COŚ jest krótkie i różowe!
 - Dziecko, raz w roku nie możesz się ładnie ubrać? !
- Tej na pewno nie ubiorę. - powiedziałam i odłożyłam sukienkę na stertę innych, które moim zdaniem nie nadawały się na wyjście.
 - A ta? - spytała zrezygnowana mama.
 Podała mi białą sukienkę z koronki.
 - Hmm... - sięgnęłam po wieszak.
 Spojrzałam kątem oka na mamę, która wpatrywała się we mnie z nadzieją, że w końcu wybiorę jakąś sukienkę.
- Może być. - powiedziałam z uśmiechem, stając przed lustrem.
 Mama westchnęła i z wyrazem ulgi na twarzy wyszła z pokoju. Przymierzyłam więc sukienkę, jak się okazało, pasowała idealnie. Podeszłam do szafy, aby wybrać buty. Hmmm... Czerwone na obcasie, czarne lakierki czy beżowe sandałki? Ale ja mam problemy... W końcu zdecydowałam, że ubiorę czarne lakierki na płaskim obcasie, z przodu ozdobione kokardką. Dobrałam do tego czarne kolczyki przypominające perełki. Pomalowałam usta jasnoróżowym błyszczykiem, a moje niebieskie oczy stały się piękniejsze dzięki maskarze. Zdecydowałam, że wezmę małą, czarno-białą kopertówkę. Wyciągnęłam z szafy czarne bolerko i wzięłam do ręki swój telefon. Zeszłam na dół, a po drodze wysłałam SMS do przyjaciółki.
- No, nareszcie! - wykrzyknął tata, kiedy wyszłam do przedpokoju.
 - Ślicznie wyglądasz. - powiedziała mama z uśmiechem na twarzy.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do celu. Po dwudziestu minutach zatrzymaliśmy się przed ogromnym domem mojej babci. Podeszliśmy do drzwi i zadzwoniliśmy. Sekundę później w drzwiach stanęła uradowana babcia. Witała się z każdym po kolei, ściskając i całując. Wręczyłam jej ogromny bukiet kwiatów, które ubóstwiała nad życie - herbacianych róż. Poszliśmy za babcią do jadalni i usiedliśmy do stołu. Mama usiadła koło swojej siostry Jane, a tata wybrał miejsce obok wujka Taylora. Przy stole zostały dwa miejsca: jedno na honorowym miejscu stołu, czyli dla solenizantki, która aktualnie krzątała się po kuchni; i drugie między ciocią Jane i jakimś chłopakiem. Odsunęłam krzesło i usiadłam a chłopak podniósł wzrok na mnie i szeroko się uśmiechnął.
- Hej. Jestem Liam. - przedstawił się i podał mi swoją dłoń.
- Cześć. Jestem [T.I.]. - uścisnęłam dłoń bruneta.
Patrzył na mnie przez chwilę, sądzę że chciał nawiązać rozmowę, ale po chwili zaniechał tego i wbił wzrok w swój talerz. W pokoju dało się słyszeć rozmowy wszystkich ze wszystkimi na przeróżne tematy. Chwilę później do pokoju weszło młode małżeństwo z rocznym dzieckiem na rękach. Ucieszyłam się gdy w młodej mamie rozpoznałam moją siostrę Jay. Przywitałam się z nią i zrobiłam śmieszną minkę do Emily.
- Nareszcie widzę swoją siostrzenicę. - uśmiechnęłam się do małej.
- Emily chyba też się cieszy, że nareszcie widzi swoją ciocię. - odwzajemniła uśmiech Jay.
- A jak się mieszka w centrum Liver... - chciałam zapytać Jay, ale naszą rozmowę przerwała babcia.
Weszła do pokoju, niosąc wielki czekoladowy tort. Babcia Mary postawiła go na stole, a wszyscy wstali i zaczęliśmy śpiewać 'sto lat' dla babci. Miło było widzieć tak bardzo radosną babcię, pełną energii mimo wieku. Wznieśliśmy toast, a później babcia Mary wzięła się za krojenie tortu. Każdy dostał spory kawałek przepysznego, czekoladowego tortu. Przy jedzeniu podsłuchiwałam i wyłapywałam fragmenty rozmów dorosłych. Dowiedziałam się, że ciocia Katherina jest w ciąży i planuje ślub z Ronem, Harriet kupiła papugę i w nocy nie może spać, a wujek John codziennie rano biega dla zdrowia. Kiedy zjadłam tort i w końcu znudziło mi się podsłuchiwanie, podniosłam głowę znad stołu i zerknęłam w moją prawą stronę. Ten cały Liam patrzył się na mnie, a kiedy uświadomił sobie, że go na tym przyłapałam, uśmiechnął się i szybko odwrócił głowę.


____________________________________________________________
Jak tam wakacje? :-)
Hope you like it!
Popsuł mi się komputer i teraz Piszę wszystko na tablecie ;/
W środę wyjeżdżam ale chyba będę miała internet ^^
Tusia ;*