Pewnego dnia moja Martusia się rozchorowała, ponieważ poprzedniego dnia padało, a ona w tej ulewie tańczyła i skakała. Ale wracając do rzeczy, Tusia (tak ją nazywano) leżała w naszym ogromnym domu sama jak palec. Ja w tym czasie szłam do apteki po lekarstwa, które przepisał lekarz. Byłam w połowie drogi, gdy wpadłam na kogoś. Pozbierałam się z ziemi, byłam cała mokra, bo padało, a ja wpadłam pupą do kałuży. Ten ktoś pomógł mi wstać, podniosłam głowę i zobaczyłam wysokiego chłopaka (przy moim wzroście był bardzo wysoki).
________________________________________________________
WAŻNE !
Przepraszam Was, że dopiero teraz dodaję tą malutką część mojego opowiadania, ale ja z Klusią i Tusią mamy bardzo dużo nauki, bo jesteśmy w tej samej klasie i nie umiemy tego ogarnąć (mam na myśli sprawdziany i kartkówki). Ale w każdym bądź razie poprawimy się i będziemy częściej wchodzić na naszego bloga i Tusia z Klusią będą dodawać imaginy, a ja moje opowiadanie :) Jest jeszcze jedna prośba, jeśli czytacie naszego bloga, to prosimy was, żebyście zostawiali komentarze i klikali na " Czytam, więc klikam " To bardzo dla nas ważne ;* Za niedługo dodam dalszą część mojego opowiadania ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz