środa, 29 maja 2013

# 28. Zayn part 2



Na drugim zdjęciu Zayn, dwie młodsze dziewczyny i starsza para, przypuszczalnie siostry i rodzice. Kolejne zdjęcie Zayn i czekoladowy pies, a na następne to portretowe zdjęcie mulata. Nagle słyszę szept tuż przy uchu:
- Podobają ci się?
Zdziwiona, odwracam się i widzę uśmiechniętego Zayna. Ale to nie ten łobuzerski uśmiech...
- Tak, są piękne.
Odwracam się i oglądam kolejne fotografie. Widzę pięciu chłopaków i przyglądam im się, rozpoznaję wśród nich Malika.
Chłopak zaczyna przedstawiać fotografie.
- Na tym zdjęciu - wskazuje na pierwsze. - jest moja pierwsza miłość, Klara. Na tym - wskazuje na drugie - ja z rodziną. Tutaj z moim pieskiem. Soe się nazywa. Mogę ją zawołać jak chcesz.
- O tak! - mówię z entuzjazmem. - Kocham psy!
- Nie lubiła Klary... Ale może ciebie polubi. - "Czy ta wypowiedź ma drugie dno? Czy on coś sugeruje?"
- Być może. - ucinam i zmieniam temat. - A kto jest na tym zdjęciu? - wskazuję na piątkę rozbawionych chłopaków.
- Mój zespół. - szczerzy się Zayn. - One Direction. - dodaje z dumą.
- O Boże... - szczęka opada mi na podłogę. - Jestem directioner! - wykrzykuję i podwijam rękaw bluzki, ukazując czerwoną wstążkę. - Jak mogłam cię nie rozpoznać?!
- Dobrze się ukrywam. Nikt nie wpada na to, że jestem z 1D a poza tym za dużo osób nie wie o naszym zespole. - dodaje ze smutną miną.
- Ja wiem i jestem directioner! - mówię, w sumie krzyczę i macham ręką ze wstążką przed oczami chłopaka.
- I bardzo się z tego cieszę. - mówi z promiennym uśmiechem.
- A mógłbyś... - waham się. - mi coś zaśpiewać? - w końcu pytam z nadzieją.
- Oczywiście. - odpowiada z uśmiechem.



Tusia ;*

___________________________________________
Przepraszam, że takie krótkie i na części podzielone ale miałam kłopoty z komputerem (czyli nic nowego -_-) i internet odmawiał współpracy... Nie mam szczęścia do sprzętów :/

# 27.Zayn part. 1


- Nie mów mi, że nie podoba ci się John! - szepcze z entuzjazmem Dusia.
- W takim razie nie powiem nic. - odparowuję z niesmakiem.
Ola puszcza nasze docinki mimo uszu, chyba się już przyzwyczaiła i wraca do czytania książki. W końcu z nami to codzienność.
- Och, proszę cię! Wszystkie laski na niego lecą!
- Przestań. - mówię z irytacją. - Po pierwsze: nie jestem wszyscy, po drugie: nie jestem laską, po trzecie: on mi się nie podoba, po czwarte: weź skończ, bo nie mogę cię już słuchać.
Dusia wymownie przewraca oczami. Już otwiera usta, żeby mi coś odparować, ale na moje szczęście powstrzymuje ją dzwonek. Z niechęcią wstajemy z miejsc i wleczemy się do drzwi, które pan Taylor już otworzył. Siadam na swoje miejsce pod oknem. Muszę siedzieć sama od kiedy pan rozdzielił mnie i Dominikę. Przesadził ją do drugiej ławki, więc teraz siedzi z Moniką, a ja zostałam sama w ostatniej ławce pod oknem. Ola siedzi przede mną ze swoim kuzynem. Na samo wspomnienie rozdzielenia naszej trójki, wykrzywiam usta w grymas. Tak bardzo lubiłam z nimi gadać na lekcjach o wszystkim i o niczym. Pomijam fakt, że rozumiemy się bez słów...
Dusia jest szczupła i niska. Ma czekoladowe, kręcone włosy, czerwone usta i zielone oczy. Ola ma talię osy i jest wysoka - niższa ode mnie tylko o pół głowy (ale weź pod uwagę, że ja jestem "żyrafą"). Ma brązowo-zielone oczy, jasnobrązowe, proste włosy do ramion i różowe usta. Ja jestem wysoka i dość przy kości - jak to się mówi, żeby nie nazywać się grubą (chociaż dziewczyny uważają, że jestem chuda). Mam długie, lekko falowane włosy w kolorze zmieszanego blondu i rudego (wolę określenie złote, niż rude czy blond). Oczy mam niebieskoszare, usta jasnoróżowe a na nosie piegi.
- Marta! - z zamyśleń wyrywa mnie krzyk pana z angielskiego. - Kiedy ty się wreszcie skupisz na lekcji?! Radzę ci wrócić na ziemię, albo będziesz siedzieć po lekcjach.
~*~
Jak powiedział tak zrobił: zostawił mnie po lekcjach. Nie mogę w to uwierzyć: moje oceny + ja = kujon!
Tak, jestem kujonem. Powiedziałabym, że z wyboru. Chcę osiągać bardzo dobre wyniki w nauce żeby w przyszłości dostać się na jedną z lepszych uczelni. Mimo to zostałam po lekcjach...
Siedzę z największymi łobuzami w szkole. Och, dlaczego akurat ja musiałam tutaj trafić?!
Siedzę i wpatruję się w jakiś odległy punkt za oknem, gdy moją uwagę zwraca hałas dobiegający z korytarza. Dzwonek oznajmia koniec ósmej lekcji, więc "pocieszona", że została mi jeszcze godzina, robię skwaszoną minę.
Nagle drzwi do sali otwierają się gwałtownie i do sali wkracza młody chłopak. Rozgląda się po sali i zatrzymuje swój wzrok na mnie, uśmiecha się łobuzersko po czym wolnym krokiem podchodzi do mnie.
- Hej. Nie wyglądasz na kogoś, kogo zawiesza się w prawach ucznia...
"Niezły tekst na podryw" myślę. Ty od razy podryw... weź się ogarnij - ganię się w myślach.
- No nie... Nie mogłam skupić się na lekcji i Taylor zostawił mnie PO lekcjach. - odpowiadam, akcentując przedostatni wyraz. - A ty za co siedzisz tutaj?
- Karta stałego klienta. - mówi z uśmiechem. - dyra się wścieka za glany i za włosy. - wskazuje palcem na pasemko blond włosów w bujnej, czekoladowej czuprynie. - Ale choćby nie wiem co robiła to i tak nie zmienię tego... A tak w ogóle jestem Zayn. - Mówi i podaje mi rękę.
- Marta. - odpowiadam, ściskając jego dłoń.- Ładne imię. - mówi z łobuzerskim uśmieszkiem.- Dziękuję. - odpowiadam ze śmiechem.- Nie brzmi jak angielskie imię... i w ogóle masz inny akcent. Nigdy dotąd go nie słyszałem. - Dźwiga prawą brew do góry. - Ale jest bardzo ładny i nie drażni Brytyjczyka. - dodaje szybko chłopak.
- To raczej dobrze, że nie drażni, prawda? Jestem z Polski. Ale mieszkam w Londynie od... Hmm... Od dawna. - Mrużę oczy i kalkuluję ile lat spędziłam w Anglii. - Coś koło siedmiu, ośmiu lat.
- Oo, to długo. Masz jakieś plany na przyszłość?
- Przede wszystkim skończyć szkołę, potem dostać się na uniwersytet, a później albo zostanę w Anglii albo wrócę do Polski. Chociaż nie wiem po co miałabym tam wracać... A twoje plany? - mówię szybko, żeby nie zacząć opowiadać o ojczyźnie i braku rodziny. Nie licząc starszego brata.
- Skończyć szkołę i iść na uniwersytet studiować język angielski, bo chciałbym być nauczycielem. Jeszcze rok został mi w tej szkole, jestem w drugiej klasie, a ty?
- W pierwszej, więc mnie czekają jeszcze dwa lata. - mówię i robię udawaną, smutną minę.
Naszą rozmowę przerywa dzwonek, oznajmiający koniec kary...
- Tam. - mówię, rozbawiona i jednocześnie wskazuję odległy punkt za parkiem.
Chłopak robi zamyśloną minę i staje obok mnie. Wyciąga przed siebie rękę i wskazuje jakiś punkt zaraz obok.
- A ja tam... To aż dziwne, że nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy.
- Racja. Chodźmy, ja już chcę do domku...
Okazuje się, że mnie i Zayna dzielą dwa domy. Bakery Street 10 i Bakery Street 13 - takie są nasze adresy.
- Może wpadniesz do mnie? - pyta.
W sumie czemu nie?
- Z chęcią. - mówię z uśmiechem.
- No to za godzinę?
- Dwie?
- Półtorej.
- Godzina czterdzieści pięć minut? - negocjuję.
- Półtorej. Koniec. Kropka. - mówi ze śmiechem a w jego oczach dostrzegam tańczące ogniki. O jejku, jaki on przystojny. Ach...
Wracam rozmarzona do domu.
~*~
Pukam w drzwi domu Zayna. Odpowiada mi cisza. Ponownie pukam i czekam. Już obracam się na pięcie, kiedy słyszę kroki i głosy. Bardzo stłumione lecz słyszalne.
- Zayn! Ktoś puka! Idź otwórz!
"Mamusiu"? Taki BadBoy i "mamusiu"? Glany, pasemka, heavy metal i "mamusiu"? Mało tego: nie słychać było ironii w tym słowie. Ba, w całej wypowiedzi dwuwyrazowej. On skrywa jakiś sekret... On nie jest taki, na jakiego go się ocenia. Pozory mylą.
Moje rozmyślenia przerywa dźwięk trzaskającego zamku w drzwiach.
- Cześć, Martuś. - wita mnie słodkim uśmiechem Zayn.
Mam wrażenie, że gdyby mógł to by mnie pocałował... Dziwne.
- Hej. - ograniczam się do lekko oschłego w porównaniu do niego, przywitania.



Tusia ;*

niedziela, 19 maja 2013

# 26. Niall


Siedziałam na ławce w parku z zamkniętymi oczami, bo słońce świeciło mi w twarz. Pogrążałam się we wspomnieniach. "Dzięki temu" miałam jeszcze większego doła. Do mojej pamięci powracały obrazy z ojczyzny, wszystkie spędzone tam chwile, jako nastolatka z rodziną, wszyscy uśmiechnięci, cieszący się życiem. Dom, pożar i marmurowy blok ze złotymi literami. Tak, dobrze myślisz - grób. Grób moich rodziców i młodszej siostry.
Pogrzebałam razem z nimi samą siebie. Wyjechałam do Londynu, bo i tak nikogo nie miałam. Nie byłam człowiekiem. Byłam wrakiem człowieka. Żyłam ostatkiem sił.
Nagle z zamyśleń wyrwało mnie coś wilgotnego, dotykającego moją prawą rękę. Wzdrygnęłam się i otworzyłam oczy. Zobaczyłam beżowego Golden Retrivera, który dotykał sznupką wierzchu mojej ręki, a kiedy zorientował się, że na niego patrzę, zaczął wesoło merdać ogonkiem, podniósł łebek i przekrzywił go, gdy mi się przyglądał. Pogłaskałam go po grzbiecie.
- Mary! - usłyszałam czyjeś wołanie za plecami, więc automatycznie się odwróciłam.
To chyba normalne, że tak się robi gdy ktoś wykrzykuje twoje imię na pół parku.
Pies podbiegł do chłopaka, źródła krzyku. Blondyn, na oko, w moim wieku. Spojrzał na mnie - jego oczy były takie błękitne, takie bajeczne - i powolnym krokiem podszedł do mnie.
- Chyba mój pies cię polubił - zagadnął chłopak.
- Najwidoczniej. - odparłam, zmuszając się do uśmiechu.
- Jestem Niall. - rzekł, podając mi rękę.
- Mary. - odparłam ściskając jego dłoń.
Chłopak zaśmiał się:
- To dlatego odwróciłaś się gdy zawołałem TĄ Mary - powiedział, wskazując na psa.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, gdy Niall zmarszczył brwi i spojrzał mi w oczy.
- Dlaczego jesteś taka przygnębiona?
- Och. To za długa i za nudna historia.
- Mamy czas a mnie nie tak łatwo zanudzić.
I właśnie tak to się zaczęło...
Chłopak poznał nieszczęśliwą historię mojego życia. Postanowił ubarwić moje życie... sobą.

~*~

- Kocham cię.
- Ja ciebie też, Niall.




_______________
UWAGA! UWAGA!
Powyższy tekst nie jest mój! Napisała go Tusia, której niestety popsuł się komputer.

EDIT. Spóźniony, ale jest ;D Jak już pisałam wcześniej, to imagin Tusi. Prawdopodobnie po naszym przyjeździe z Londynu (JESZCZE TYLKO 2 DNI *.* OMGOMGOMGOMGOMGOMG djakhsfuesfiucnefuivefilsuervsinerbvierye) Tusia będzie miała nowy komputer i będzie dodawać imaginy ;]
Co do mnie... Zobaczycie po przyjeździe ^^ Mam dla Was nową dawkę imagifów (jak już Dusia wspomniała, że tak mówię ;D).
+
Tak dla odmiany:
http://25.media.tumblr.com/f343424bd1cb5a967b702ac97c842bd2/tumblr_mlewplTeBq1rmfx2po1_1280.jpg
No po prostu nie wyrabiam xD

Odmeldowuję się,
Klusia ;]

środa, 15 maja 2013

# 25. Krótkie imagify

Przepraszam Was, że nic nie dodaję, ale miałam remont w pokoju i muszę Wam powiedzieć, że efekt pracy mojego dziadka jest niesamowity <3 Nie dodaję dalszej części mojego opowiadania z racji tego, że mam nowe meble i kompletnie nie umiem znaleźć mojego zeszytu z opowiadaniem ;C Postaram się go poszukać, bo jestem chora i mam "wolne" od szkoły :D No to na pocieszenie wstawiam Wam imagify, jak to mówi Klusia ;* Miłego weekendu miśki ^^
_______________________________________________________
1. Harry: [T.I.], wiesz na co mam ochotę?
Ty: Na co?
Harry:


Ty : Nie dziś Harry, mam okres!
Harry: Ranisz...



2. Ty: POMOCY!
Harry: Czy ktoś potrzebuje pomocy?!



Ty: Żartowałam! 
Harry: To nie było miłe...

Ty: Gniewasz się?
Harry: Tak.


Ty: Oh... Harry jesteś taki boski. Najśliczniejszy na świecie. W ogóle cudo!
Harry: Nie gniewam się kotku.


3. N
iemka: Guten Morgen
Polka: Butem w mordę? *uderza*
Niemka: Was ist das?
Polka: Jeszcze raz? Proszę. *uderza po raz kolejny*
#ZSeriiPechoweNiemki

czwartek, 9 maja 2013

Poznaj moich idoli...

Bardzo przepraszam, że nic nie dodaję ale popsuł mi się komputer a to dodaję z laptopa mamy (pomijam fakt, że się na niego włamałam, bo odgadłam hasło ;P )
Mam nadzieję, że niedługo mój komputer będzie w stanie do użytku.
Tusia ;*
P.S. Pamiętajcie, że za tydzień wyjeżdżamy do Londynu ;) i trzymajcie za nas kciuki żebyśmy się zrozumiały z Anglikami i żebyśmy się nie zgubiły xD
______________________________________________
Mamo, poznaj moich idoli...








Kocham te gify <3
Tusia ;*

piątek, 3 maja 2013

# 23. Liam

NIESPODZIANKA!
(dość dawno obiecana, ale jest)
Spróbowałyśmy połączyć swoje siły i wyszło właśnie takie coś.
Mamy nadzieję, że się spodoba (a ja mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi za złe tak wielu opisów uczuć i retrospekcji.)
Miłego czytania :)

Odmeldowujemy się
Klusia ;] & Tusia ;*
_____________________________

W tle słyszę pierwsze dźwięki melodii wydobywanej z ogromnych głośników. Już po chwili zaczyna się partia piosenkarza, kiedy stoję jak wryta i nie potrafię wydobyć z siebie ani jednego dźwięku. Dlaczego zawsze mnie się to przydarza? Sterczę sparaliżowana na środku swojego pokoju pomalowanego na przyjemny, zielony kolor i wpatruję się w ciemnobrązowe drzwi. Oczy zawieszają się na jakimś odległym i bliżej nieokreślonym punkcie. Moje usta drżą przed trzymanym przed nimi mikrofonem.
Nagle muzyka cichnie, a ja spoglądam na swojego najlepszego przyjaciela, Liama Payne'a, który wydaje się zawiedziony.
Od zawsze wierzył we mnie i w moje możliwości, wspierał mnie na każdym kroku. Chciał pokazać, że mam talent i że muszę walczyć o moje marzenia. Zawsze chciałam wystąpić w jakimś talent show, ale nie potrafiłam zaśpiewać nic nawet na szkolnej uroczystości. Chyba jedną z nielicznych osób, które usłyszały mój głos był Liam. Od początku mówił, że mam ładną barwę, głębokie brzmienie, dużo oktaw. Nie zawsze rozumiałam o czym mówił, ale domyślałam się, że są to komplementy.
Po chwili ciszy Payne wstaje z mojego łóżka i z opuszczoną głową podchodzi do mnie.
Pewnie zaraz mnie okrzyczy... chociaż nie. On przecież nigdy na mnie nie krzyczy. Zawsze jest spokojny i opanowany, nawet gdy próbuje wydobyć ze mnie głos już tysięczny raz. Chodząca oaza spokoju. Znamy się od małego. Bardzo małego. Wiem, że Liam zawsze był bardzo nieśmiały, ale przełamał swój strach i spróbował swoich sił w X- Factorze. Teraz jest członkiem jednego z najbardziej znanych i lubianych boybandów na świecie - One Direction. Jego marzenia się spełniły. Jak to mówią- chcieć to móc.
Spojrzał na mnie pięknymi, brązowymi, lśniącymi oczami, które teraz były przepełnione smutkiem.- [T.I.]... - zaczyna, a moje serce zaczyna bić mocniej. Stoimy mniej niż metr od siebie i wpatrujemy się nawzajem w swoje oczy. - Dlaczego nie zaśpiewałaś?
- Nie potrafię... - odpowiadam nie spuszczając wzroku. Czuję ciarki na plecach, czuję jak szatyn przeszywa mnie swoim wzrokiem.
- Potrafisz - przerywa Liam. - Rozumiem, że się wstydzisz, jesteś bardzo nieśmiała, ale jeśli chcesz zrobić karierę musisz się przełamać! Masz wspaniały głos, doceń to.
Ma rację. Niestety ma rację. Muszę się przełamać. Muszę. Ale czy potrafię? Liam zapewnia mnie, że tak... Ale czy ma rację?- Więc jeszcze raz? - pyta szatyn, ale drzwi mojego pokoju się otwierają.
Automatycznie odwracamy się w kierunku dźwięku, który jest wydawany przez moją babcię.
- Wybaczcie, że wam przerwę, ale muszę porozmawiać z [T.I]... - mówi stanowczo starsza pani.
Wychodzę za nią z pokoju i schodzę po schodach prowadzących na parter domu. Kobieta wskazuje gestem, abym usiadła na fotelu w salonie. Siadam i czekam z przerażeniem co babcia powie. Znam ją dobrze, a jej mina jest jednoznaczna. Coś się stało. Babcia jest jednocześnie zmartwiona, smutna i chyba również, tak jak ja, lekko przerażona.
- Pamiętasz jak mama mówiła, że albo wybierasz porządną szkołę i rzucasz śpiewanie, albo próbujesz dogonić marzenia w X- Factorze?
Nie jestem w stanie nic powiedzieć, więc kiwam tylko głową, na znak że pamiętam.
- Więc... - zaczyna starsza pani, ale urywa jakby nie była pewna tego co mówi. - Teraz nadszedł ten czas... Albo wybierasz studia, albo gonisz za marzeniami.
Zamieram. Patrzę na nią jak osłupiała. Nie wiem co powiedzieć.
Dziennikarka to bardzo dobry zawód. Przede wszystkim dobrze płatny.” przypominają mi się słowa ojca. „Masz wspaniały głos, doceń to i walcz o spełnienie swoich marzeń!”. W głowie odzywa się drugi głos, który należy do Liama.
No i co ja teraz mam zrobić? Nie chcę zawieść rodziców, którzy pragną bym została dziennikarką i chcą wysłać mnie na jedną z najlepszych uczelni w Londynie... ale nie chcę zawieść też Liama. Próbował przełamać mój strach przed sceną już od ponad pół roku i teraz jego ciężka praca ma iść na marne gdy wybiorę studia? A co rodzice powiedzą na mój wybór? A jak nie uda mi się przejść? Jak nie wygram? Jak nic nie osiągnę? Co ja wtedy zrobię? W głowie rodzi mi się mnóstwo co raz to nowszych pytań. Babcia widząc moją minę, podchodzi do mnie i przytula mnie mocno.
- Goń marzenia. - Szepce mi do ucha. - Choćby nie wiem co się działo i choćbyś musiała wiele z siebie dać, choćbyś musiała startować w tym całym talent show milion razy to startuj. Zrób to dla mnie i dla Liama.

Udaję się na górę i wchodzę do pokoju gdzie Liam czeka na mnie. Chłopak patrzy na mnie wyczekująco, więc zaczynam opowiadać.
- Och. - wzdycha szatyn i podchodzi do mnie.
Znów znajdujemy się bardzo blisko siebie, tak blisko, że czuję jego oddech na ramieniu. Moje serce przyspiesza. W końcu chłopak przerywa milczenie:
- I co wybierałaś?
- Jeszcze nic. Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia co teraz. - wykrzywiam usta w grymas, ale kontynuuję swoją wypowiedź. - Nie chcę zawieść rodziców. Ale nie chcę zawieść ciebie, Liam. Nie chcę żeby twoja praca ze mną poszła na marne. Babcia powiedziała, że mam gonić marzenia i nie zważać na to, co się będzie działo tylko zmierzać do celu.
Liam patrzy na mnie, a ja próbuję rozszyfrować jego wzrok. Jednak jest to jakiś nieodgadnione i nieznane mi dotąd spojrzenie. Nie umiem stwierdzić co czuje. Przypuszczam, że jest zmartwiony i … i ten błysk w jego oczach... On się cieszy... Ale z czego? Moje przypuszczenia potwierdzają się gdy Liam uśmiecha się promiennie.
- Z czego się cieszysz? - pytam zdezorientowana i zniesmaczona.
- Doceniasz to, co dla ciebie robię i sądząc po twojej wypowiedzi to podświadomie już zadecydowałaś co zrobisz. - uśmiecha się triumfalnie, bo odgadł moje uczucia.



Klusia ;]  &  Tusia ;*

# 22. Harry


1) *Harry, gdy zobaczył Ciebie*

Harry: 


Twoja przyjaciółka: Zakochał się...


2) *na koncercie Harry wskazuje na Ciebie*

Harry: Hej, piękna! Skoczymy na piwko?




3) Harry: Boże! Dlaczego nie mogę być z [T.I.]?!





4) Harry: [T.I.] Czekaj na mnie!





5) *tak zachowuje się Harry, gdy z nim zrywasz*

Harry:


_______________
Tylko proszę, nie bijcie... Wiem, że ostatnimi czasy jestem tutaj BARDZO rzadko, ale robię co w mojej mocy. 
Co do imagifów... Ostatni strasznie mi się podoba :D Nie mam stuprocentowej pewności, że to Harry, ale prawdopodobnie to on ^^
Na koniec życzę wszystkim czytelnikom udanej końcówki majówki :]
Odmeldowuję się,
Klusia ;]

# 21. Harry i Niall - Prolog

Już miesiąc mieszkałam z przyjaciółką w Londynie. Tak w Londynie, mieście sławy, a co najważniejsze w mieście One Direction.
Pewnego dnia moja Martusia się rozchorowała, ponieważ poprzedniego dnia padało, a ona w tej ulewie tańczyła i skakała. Ale wracając do rzeczy, Tusia (tak ją nazywano) leżała w naszym ogromnym domu sama jak palec. Ja w tym czasie szłam do apteki po lekarstwa, które przepisał lekarz. Byłam w połowie drogi, gdy wpadłam na kogoś. Pozbierałam się z ziemi, byłam cała mokra, bo padało, a ja wpadłam pupą do kałuży. Ten ktoś pomógł mi wstać, podniosłam głowę i zobaczyłam wysokiego chłopaka (przy moim wzroście był bardzo wysoki).
________________________________________________________
 WAŻNE !
Przepraszam Was, że dopiero teraz dodaję tą malutką część mojego opowiadania, ale ja z Klusią i Tusią mamy bardzo dużo nauki, bo jesteśmy w tej samej klasie i nie umiemy tego ogarnąć (mam na myśli sprawdziany i kartkówki). Ale w każdym bądź razie poprawimy się i będziemy częściej wchodzić na naszego bloga i Tusia z Klusią będą dodawać imaginy, a ja moje opowiadanie :) Jest jeszcze jedna prośba, jeśli czytacie naszego bloga, to prosimy was, żebyście zostawiali komentarze i klikali na " Czytam, więc klikam " To bardzo dla nas ważne ;* Za niedługo dodam dalszą część mojego opowiadania ;3